Polskie MSZ: Dwie osoby zginęły, 32 ranne w tym 12 ciężko

wtorek, 11 września 2012


W wypadku polskiego autokaru, do którego doszło we wtorek rano pod Miluzą w Alzacji na wschodzie Francji, zginęły 2 osoby, a 32 zostały ranne w tym 12 ciężko - poinformował rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki. Ranni przebywają w dwóch szpitalach w Miluzie. Jeden z autokarów, który zabierze Polaków do kraju jest już na miejscu. Drugi dotrze około 15. Bosacki powiedział też, że jeden z autokarów, który zabierze Polaków do kraju "lada moment" pojawi się na miejscu, a drugi - przeznaczonych dla tych podróżnych, którzy będą chcieli kontynuować wyjazd - pojawi się w Miluzie wczesnym popołudniem.Autokarem należącym do firmy Albatros podróżowało 68 osób - 65 pasażerów i trzech pracowników biura. Jechali na południe Francji: do Miluzy, Cannes, Tuluzy, Lyonu, Chalon-Sur-Sac, Marsylii, Bolenne i Nicei. Autokar wyruszył z Przemyśla; w Słubicach zabrał pasażerów z całej Polski.

12 osób ciężko rannych

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował na konferencji prasowej, że w wypadku według najnowszych informacji zginęły dwie osoby, 32 zostały ranne, w tym 12 ciężko, a 34 wyszły z wypadku "bez szwanku". Równocześnie dodał jednak, że"nie będzie spekulował, jakie są szanse na przeżycie" osób ciężko rannych.

Rzecznik ministerstwa poinformował też, że do poszkodowanych jedzie kilku pracowników z polskich placówek na terenie Francji i Szwajcarii. - W tej chwili jadą do nich dwie osoby z Paryża, dwie z Berna i jedna z Lille. Za 2-3 godziny poszkodowanymi powinno się opiekować siedmiu naszych pracowników - wyjaśnił.

Sprzeczne doniesienia

Przed godz. 11. na antenie TVN24 konsul RP w Lille Bogdan Bernaczyk-Słoński informował, że akcja ratunkowa zakończyła się po dwóch godzinach. - Ostatnia osoba została wydobyta po godzinie 10. z wnętrza pojazdu przez służby ratunkowe - poinformował.Lokalne władze podawały początkowo, że w ciężkim stanie było osiem osób, ale konsul na antenie TVN24 powiedział, że "lepiej się do tej informacji nie przywiązywać", bo dane dotyczące poważnie rannych mogą się zmienić. Prefekt departamentu Górny Ren (Haut-Rhin) Alain Perret mówił z kolei o sześciu ciężko rannych osobach.

Zmieniały się także dane o osobach zmarłych - pierwsze informacje mówiły o 3 śmiertelnych ofiarach. Tuż przed 11.00 właśnie tę liczbę podał w oficjalnym komunikacie minister transportu Francji, Frederic Cuvillier. Polityk jedzie na miejsce wypadku i dotrze tam około 16.

Miejscowa prokuratura poinformowała o zatrzymaniu polskiego kierowcy, ale pierwsze badanie alkomatem wskazuje, że był trzeźwy.

Przegapił zjazd?

Pierwsze informacje o wypadku pojawiły się we francuskich mediach po godz. 9 rano. Doszło do niego na autostradzie A36 w kierunku Sausheim w Alzacji na wysokości Miluzy (Górny Ren).

Według pasażerów, kierowca prawdopodobnie przegapił zjazd z autostrady, chciał w ostatniej chwili skręcić, autokar się przewrócił na prawy bok.

Według wcześniejszych informacji konsula RP, autokar z polskimi pasażerami jechał z Niemiec do Francji i należał do jednej z "tanich" polskich firm autobusowych. Konsul sprecyzował, że polska placówka jest w kontakcie z lokalną żandarmerią, aby ustalić szczegóły wypadku.Prefektura departamentu Górny Ren uruchomiła już specjalną infolinię, na której można uzyskać dodatkowe informacje na temat wypadku: 03 89 24 90 25.

Infolinie uruchomił też polski MSZ pod warszawskimi numerami: 
22 523 94 4822 523 92 48.
Szybka akcja ratunkowa
Tuż po wypadku na antenie TVN24 Paulina Skarżycka, jedna z pasażerek autokaru mówiła: - Najgorzej czują się osoby, które podróżowały na wyższym pokładzie autokaru.
Jak dodała, w ciągu kilku minut po wypadku na autostradzie pojawiły się służby ratunkowe, a cała akcja przebiega bardzo sprawnie. - W ciągu 3 do 7 minut pojawiły się karetki i straż pożarna. Nie mogliśmy się wydostać przez szybę, ale jakoś nam się udało. Najpierw służby dokonały selekcji na mniej i bardziej rannych. Nie wszystkich jeszcze wyciągnięto z autokaru - podała wtedy.
Wielu pasażerów ma rany głowy. Jedna z kobiet została przygnieciona przez fotel.
Na miejscu ratownicy zorganizowali prowizoryczny "szpital". Najciężej ranni zostali zidentyfikowani i opisanymi w pierwszej diagnozie urazami trafili do karetek. Do szpitali pojechało, według pani Pauliny, od razu "co najmniej dziesięć osób". Kolejne czekały na transport na noszach. Około 25 osób zostało odseparowanych jako tych z minimalnymi obrażeniami.
Kilkanaście osób bez obrażeń
Inna pasażerka mówiła z kolei, że żandarmeria nadzorująca akcję ratunkową na miejscu ma pełną listę pasażerów autokaru i dba o to, by pomocy udzielono wszystkim podróżującym nim osobom.
Dodała, że pasażerowie zostali podzieleni "na kilka grup", a około 15 osób wyszło z wypadku bez obrażeń. Według jej relacji strażacy rozcinali autokar, usuwali część poszycia i wyjmowali jak najwięcej rzeczy z jego wnętrza, by móc go jak najszybciej postawić na koła.
Przedstawicielka prefektury Górnego Renu w rozmowie z tvn24.pl poinformowała, że w akcji ratunkowej uczestniczyło ok. 150 strażaków i ratowników, 70 żandarmów oraz cztery helikoptery. Poszkodowani zostali przetransportowani do szpitali w regionie: Miluzy, Bale, Belfort i szwajcarskiej Bazylei.
źródło: TVN24.PL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Translate

Blogger news

Blogroll

Most Reading