Opozycyjna koalicja Gruzińskie Marzenie zdobyła 51 proc. głosów z list partyjnych, rządząca partia Micheila Saakaszwilego ma 41 proc. - wynika z sondażu exit poll telewizji Imedi i Rustavi 2. Ale rządząca partia prezydenta, Zjednoczony Ruch Narodowy, twierdzi, że zdobyła znaczącą większość miejsc w okręgach jednomandatowych. Opozycja pod wodzą Bidziny Iwaniszwilego twierdzi coś zupełnie odwrotnego.
Według gruzińskiej ordynacji wyborczej 77 parlamentarzystów wybieranych jest z partyjnych list ogólnokrajowych, 73 w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Sondaże exit pollExit poll telewizji Imedi TV i Rustavi 2, dający opozycji Bidziny Iwaniszwilego 51 proc. głosów z list partyjnych a rządzącej partii Micheila Saakaszwilego 41 proc., bazuje na danych zebranych do godz. 16 czasu lokalnego (godz. 14 czasu polskiego).
Z kolei według telewizji państwowej opozycja prowadzi w wyborach na listy krajowe z wynikiem 35 proc. 32 proc. zagłosowało według niej na Zjednoczony Ruch Narodowy, ale aż 32 proc. pytanych odmówiło odpowiedzi. Te dane z kolei zebrano do godz. 17.30 czasu lokalnego.
Jeszcze inny exit poll przeprowadzony dla Maestro TV dał Gruzińskiemu Marzeniu 63 proc.m a ZRN tylko 27 proc. Przeprowadzająca sondaż firma jednak w czasie kampanii udzielała wsparcia i konsultacji partii Bidzina Iwaniszwilego.
ZRN: WygraliśmyZRN Saakaszwilego stwierdził już, że, choć przegrało na liście krajowej, w okręgach jednomandatowych zdobył co najmniej 53 z 73 miejsc i utrzyma większość w parlamencie. Iwaniszwili już skontrował te oświadczenie oznajmiając, że jego Gruzińskie Marzenie zdobyło co najmniej 100 miejsc w 150-osobowym parlamence.
- Wygraliśmy! Gruziński naród wygrał - mówił Iwaniszwili w wystąpieniu transmitowanym przez opozycyjną telewizję TV9. - Chcę podziękować Gruzinom - powiedział opozycjonista zwracając się do tysięcy swych zwolenników zgromadzonych na placu Wolności w centrum Tbilisi.
Kiedy oficjalne wyniki?Na oficjalne wyniki Centralnej Komisji Wyborczej trzeba jeszcze będzie poczekać. Pierwszą konferencję prasową CKW zapowiedziało na godz. 3 w nocy czasu lokalnego (godz. 1 czasu polskiego).
Na razie CKW ograniczyła się do danych o frekwencji. Na pięć godzin przed zamknięciem lokali wyborczych (o godz. 15 czasu lokalnego) do urn głosy wrzuciło 44,99 proc. uprawnionych do głosowania obywateli.
"Ten wybór wpłynie nie tylko na obecne pokolenie, ale też wiele następnych"Prezydent Micheil Saakaszwili do końca wierzył w zwycięstwo swojego Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Prezydent przyjechał rano do lokalu wyborczego w Tbilisi z żoną i 6-letnim synem. - W decydujących momentach nasz naród zawsze podejmuje słuszną decyzję - zaznaczył. Dodał, że "ten wybór wpłynie nie tylko na obecne pokolenie, ale też wiele następnych". Saakaszwili powiedział też, że jest pewny wysokiej frekwencji.
Lider opozycji pewny wygranejW lokalu wyborczym był już także Bidzina Iwaniszwili. Lider koalicji Gruzińskie Marzenie powiedział, że "dziś, po raz pierwszy w historii Gruzji, rząd zostanie wymieniony poprzez wybory". - Dostaniemy nie mniej, niż 2/3 miejsc w parlamencie - zapewnił lider opozycji.
Sam miliarder nie skorzystał z konstytucyjnego prawa oddania głosu. Objaśnił to tym, że władze wielokrotnie zmieniały konstytucję w swoim interesie i on nie chce z takiej ustawy zasadniczej korzystać. Miliarder przypomniał sprawę swego gruzińskiego obywatelstwa, którego został pozbawiony, gdy zaczął karierę polityczną w 2011 roku. Sąd nie zgodził się na przywrócenie mu obywatelstwa gruzińskiego, lecz uchwalił poprawkę, która umożliwiła mu udział w wyborach. Wówczas Iwaniszwili zdecydowanie zaprotestował przeciwko psuciu ustawy zasadniczej.
Iwaniszwili przyszedł do lokalu wyborczego wraz z żoną Ekateriną Chwedelidze, która zagłosowała
Wysoka stawka wyborówJako prezydent Saakaszwili może panować jeszcze najwyżej pół roku, kiedy kończy się jego druga i ostatnia kadencja. Konstytucja nie zakazuje jednak, by panował dalej jako premier. Dotąd władza w Gruzji należała do prezydenta. Przyjęte w 2010 r. poprawki do konstytucji przemienią od przyszłego roku Gruzję z republiki prezydenckiej w republikę parlamentarną.
Stawką poniedziałkowych wyborów jest więc nie tylko stanowisko premiera, ale rzeczywista władza w Gruzji na najbliższe lata. Saakaszwili, wyniesiony do władzy jesienią 2003 r. w wyniku ulicznej rewolucji, wygrywał dotąd wszystkie wybory bez trudu. W poniedziałek po raz pierwszy będzie musiał naprawdę bronić władzy, którą spróbuje mu odebrać najbogatszy człowiek w Gruzji, Bidzina Iwaniszwili. Od tego, czyja partia wygra w poniedziałek wybory, zależeć będzie, kto zostanie nowym władcą Gruzji, gdy Saakaszwili złoży urząd prezydenta.
Przewaga topniejeMimo coraz większej popularności - zwłaszcza w dużych ośrodkach miejskich - opozycyjnej koalicji Gruzińskie Marzenie, partia rządząca Zjednoczony Ruch Narodowy (ZRN) utrzymywała znaczną przewagę jeszcze na początku września. Według przeprowadzonych wówczas sondaży przedwyborczych chciało na nią głosować 37 proc. ankietowanych, podczas gdy na koalicję Gruzińskie Marzenie Iwaniszwilego - jedynie 12 proc. Wyniki badań potwierdzały też istnienie znacznej grupy wyborców niezdecydowanych (43 proc.).Szanse partii rządzącej na zdecydowane zwycięstwo w zbliżających się wyborach parlamentarnych wyraźnie zmalały wraz z ujawnieniem 18 września br. nagrań z więzienia w Tbilisi, pokazujących brutalną przemoc strażników wobec osadzonych.
Na ulice stolicy wylegli demonstranci, domagając się postawienia przed sądem najważniejszych polityków zamieszanych w skandal. Prezydent zdymisjonował ministra spraw wewnętrznych Baczo Achalaię i minister ds. penitencjarnych Chatunę Kalmachelidze, aresztowano też co najmniej 15 osób, lecz zdaniem ekspertów sprawa maltretowania osadzonych może zaszkodzić partii prezydenta Saakaszwilego w wyborach.
Nowy parlament, nowa siedzibaW poniedziałkowych wyborach Gruzini wybierali nowy jednoizbowy parlament. Będzie pracować on w nowej siedzibie - w Kutaisi, drugim co do wielkości po Tbilisi mieście Gruzji.
W trakcie nowej kadencji parlamentarnej w grudniu 2013 wejdzie w życie nowelizacja gruzińskiej konstytucji, która zmienia relacje pomiędzy poszczególnymi gałęziami władzy, przekształcając tamtejszy system polityczny z prezydenckiego w parlamentarno-gabinetowy.W liczącej ok. 4,5 mln mieszkańców Gruzji do głosowania było uprawnionych ponad 3,5 mln osób. Głosowanie zostało też przeprowadzone w 45 lokalach wyborczych w 36 innych państwach.
Wybory do parlamentu Gruzji będą uznane za ważne bez względu na liczbę głosujących. Wyborcy wybierali spośród 2806 kandydatów, w tym 797 kobiet, stanowiących niespełna 30 proc. wszystkich kandydatów. Żadna z głównych partii biorących udział w wyborach nie stosowała parytetu.
Gruzińska ordynacja wyborcza ma charakter mieszany - 73 parlamentarzystów jest wybieranych w jednomandatowych okręgach wyborczych, a 77 z ogólnokrajowych list partyjnych w systemie proporcjonalnym.
Obecne w Tbilisi delegacje OBWE, Rady Europy, NATO i Parlamentu Europejskiego opublikowały w sobotę wspólne oświadczenie, apelując do partii politycznych i ich liderów o powściągliwość i niestosowanie przemocy. "Polityczni liderzy powinni być wyłaniani przez głosowanie, a nie na ulicy" - głosi komunikat.
źródło: TVN24.pl